Wiosna na Podhalu jest z pewnością niejednoznaczna i nieoczywista. W tym samym czasie można natknąć się w Tatrach na kilka pór roku jednocześnie. W zależności od tego, czy wędrujemy po mroźnych szczytach Tatrach Wysokich pokrytych połaciami śniegu czy spacerujmy po budzącej się do życia Polanie Chochołowskiej podziwiając fioletowe dywany krokusów napotykamy inną z nich.
Tak tatrzańską wiosnę opisuje Rafał Malczewski w książce “Pępek świata. Wspomnienia z Zakopanego”: “Jakżeż było pięknie, gdy drogi zamieniały się w błękitne wstęgi cieknących wód, gdy górami błyskały szrenie i spod szklanych kryształów topniejącego śniegu wynurzały się szczoty kosówki. Potem śnieg ustępował i zaraz na jego miejscu rosły zagony krokusów poprzez wzgórza, polany, hale, krok w krok za ginąca pianą śniegów. I już zaraz obsychał krajobraz, pagórki stały nabite szafirem gencjan, niebo nabrzmiewało kumulusami, halny szalał o byle co. Buki zakwitały czerwonym kwiatuszkiem, z jesionów polatywały śmigła, zanim stanęły całe w zieleni, krzykliwej jak wilga”.
I dalej: “Wiosna parę razy jeszcze powiała białym woalem śniegu lub spadła grzanym deszczem na dymiące regle, pagóry, osiedla, no i opustoszałe Zakopane. Albowiem o tej porze, kto mógł, rwał w doliny, spęczniały twórczymi sokami i pasją życia. Tu bowiem na Podhalu, wiosna była jak piorun, jak objawienie sił, żądz, wzrostu i szybkości”.
A jak tatrzańską wiosnę widzieli inspirujący się Podhalem artyści?
Wiosna na płótnach Stefana Filipkiewicza – mistrza pejzaży słonecznych roztopów
Przyglądając się portretom tatrzańskiej wiosny nietrudno o wrażenie, że to pora roku szczególnie ukochana przez Stefana Filipkiewicza. Tatry były dla niego bezkresnym źródłem inspiracji, które poznał w czasie studiów na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych w “krakowskiej szkole pejzażowej” Jana Stanisławskiego. Tej inspiracji nie porzucił do końca życia.
W jego dorobku znajdziemy liczne “naturalistyczne” szerokie, wiosenne panoramy tatrzańskie z jeszcze ośnieżonymi graniami szczytów zarysowujących się na tle nieba rozświetlonego ostrymi refleksami słońca. Wiosenne słońce na jego obrazach rozlewa się po pokrytych płatami topniejącego śniegu monumentalnych tatrzańskich szczytach. Rażą one niemalże swoją świetlistością na najbardziej wyeksponowanych graniach. Pozostałe szczyty intensywnie błękitnieją pod pędzlem Filipkiewicza tak, że odbiorca może dopatrzeć się w nich nawet wysokich, niespokojnych morskich fal mieniących się w słońcu. Świetliste ujęcie masywu Tatr zazwyczaj mocno kontrastuje u Stefana Filipkiewicza z bogatymi barwami budzącej się do życia tatrzańskiej przyrody – czy będzie to głęboka zieleń świerkowych lasów, żółć i pomarańcz wypłowiałych po zimie podtatrzańskich pól czy też brąz i fiolet góralskich chałup zatopionych w wiosennym słońcu.
Mimo że w twórczości Filipkiewicza dominują świetliste panoramy wiosennych Tatr, to wśród jego dzieł można również spotkać te trochę bardziej ponure jak “Odwilż w Tatrach”. Nadal możemy podziwiać monumentalne szczyty tatrzańskie, jednak tym razem zatopione są one w kłębach białych chmur sunących dość groźnie po podhalańskim niebie. Wierzchołki gór nie są już tak wyraźne jak w słonecznych panoramach Filipkiewicza. Brak odblasków słońca w płatach śniegu daje odbiorcy szansę na przyjrzenie się w większych szczegółach żlebom, żebrom i szczytom pasma Tatr i świerkowym lasom. Ośnieżone szczyty nadal kontrastują z ciemną zielenią lasów, jednak dominująca na obrazie szarość osłabia intensywność kontrastu wywołując u odbiorcy raczej zadumę i nostalgię niż pozytywny nastrój napędzamy wiosennym ostrym słońcem.
U Stefana Filipkiewicza panoramy górskie mają uproszczoną i syntetyczną formę uzyskaną poprzez szerokie miękkie i plastyczne pociągnięcia pędzla. Nie widzimy raczej szczegółowych żlebów w grani gór, gałęzi drzew w świerkowych lasach czy ornamentów w góralskich chałupach. Mimo to wiosenna przyroda tatrzańska uderza majestatycznością gór i surowością przyrody, która na nowo wchodzi w cykl rozkwitu i przełamuje zimową surowość. I niezależne czy skąpane w słońcu czy ponurych chmurach wiosenne pejzaże Stefana Filipkiewicza wywołują u odbiorcy niesamowite poczucie spokoju, którego tak często poszukujemy wyprawiając się na tatrzańskie wędrówki.
Wiosenne panoramy autorstwa Stanisława Kamockiego
Fascynacja tatrzańską wiosną dotknęła również innego ucznia Jana Stanisławskiego z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych – Stanisława Kamockiego, który przez wielu krytyków uznawany jest za najzdolniejszego ucznia mistrza polskiego malarstwa pejzażowego.
Podobnie jak Filipkiewicz, Kamocki malował rozległe, szeroko kadrowane panoramiczne wiosenne widoki Tatr. Zestawiał ze sobą potęgę masywów górskich, zieleń świerkowych lasów w dolinach i zakopiańskie pogórze z góralskimi chałupami i zieleniącymi się szpalerami drzew. Stosował równie bogatą gamę barw nakładanych szerokimi pociągnięciami gęstej farby – od błękitu nieba, przez zieleń lasów, seledyn młodych traw, brąz zabudowań góralskich aż po fiolet wiosennych krokusów. Obaj wychowankowie Jana Stanisławskiego nadawali swoim obrazom jasność i świetlistość oraz przekaz radości i nadziei niesionej przez nadchodzącą wiosnę. W obrazach Stanisława Kamockiego dostrzegalna jest jednak większa szczegółowość i zorientowanie na detal tatrzańskiego krajobrazu niż w przypadku twórczości Filipkiewicza.
Tatrzańskie szczyty wiosną pędzla Maksa Hanemana
Inaczej do portretowania tatrzańskiej wiosny podszedł Maks Hanemann – malarz, który tworzył w Zakopanem w okresie międzywojennym. Jego obrazy to już nie panoramy jak u Stefana Filipkiewicza i Stanisława Kamockiego, a węższe kadry obejmujące poszczególne szczyty górskie. Odbiorca obrazów Maksa Hanemana przenoszony jest przez malarza w samo serce tatrzańskiej wiosny. Trafia wprost na zbocza wiosennych Tatr, gdzie ze Świnicy podziwia zbocza Kasprowego Wierchu czy też z Boczania przez Kalatówki spogląda na masyw Giewontu. Niemal czuje ciepłe wiosenne słońce. Słyszy dźwięki budzącej się do życia tatrzańskiej przyrody i chrzęst śniegu pod rakami przywiązanymi do górskich butów. Tatrzańska wiosna jest dla odbiorcy niemal namacalna i bliższa niż w przypadku malowanych z perspektywy podzakopiańskiego Poronina i Zębu panoram Filipkiewicza i Kamockiego.
Obrazy Hanemana są świetliste i pełne słońca oświetlającego błękitne niebo, jak i płaty zalegającego jeszcze śniegu ujęte przez malarza w odcieniach bieli, błękitu i fioletu. Nie dziwi więc fakt, że tak piękne ujęcia tatrzańskich scenerii autorstwa Maksa Hanemana były w okresie międzywojennym reprodukowane na zakopiańskich pocztówkach i rozsyłane z pozdrowieniami we wszystkie zakątki Polski.
Przyglądając się twórczości Maksa Hanemana i jego malarskim ujęciom tatrzańskiej wiosny, warto zwrócić uwagę na obraz “Staw tatrzański”. Przedstawia on jeden z wysokogórskich tatrzańskich stawów w czasie wiosennych roztopów. Na pierwszym planie widzimy cienkie i dość rzadkie płaty lodu wędrujące na powierzchni w kierunku brzegu. Pokryty jest on jeszcze częściowo śniegiem. Jednak wyłaniająca się spod niego kosówka świadczy o tym, że jego warstwa jest już płytka i niedługo wyłonią się spod niej kamienie i niska roślinność. W głębi jeziora kra wydaję się być jeszcze mocna, jednak bezśnieżne, zieleniące i żółcące się wysokie zbocza masywów górskich zapowiadają, że kra niedługo zniknie i tafla jeziora będzie świetliście odbijała wiosenne promienie słońca.
Obraz “Staw tatrzański” jest również interesujący, ponieważ jest bardzo wyraźnym nawiązaniem Maksa Hanemanna do twórczości jego profesora z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych – Leona Wyczółkowskiego. Podczas swojego pobytu w Tatrach w 1904 roku stworzył on około 70 obrazów prezentujących mocno zbliżone i wąsko kadrowane kompozycje Morskiego Oka i Czarnego Stawu mieniących się w milionach różnokolorowych refleksów słońca. Kolekcja ta stała się unikatowa w twórczości Leona Wyczółkowskiego i wyraźnie stała się inspiracją dla jego ucznia, który już kształtując swój unikalny styl, nadal odwoływał się do wzorców wpojonych mu przez jego wielkiego nauczyciela.
Maks Haneman zasłynął ł również jako twórca pięknych pejzaży krokusów tatrzańskich. O jego dziełach przeczytasz więcej w naszym artykule: Krokusy tatrzańskie – czy malarze podhalańscy tracili dla nich głowę?
Wiosna dwóch odmiennych interpretacjach Jana Rykały
Ostatnim malarzem Tatr, o którym chcielibyśmy napisać w kontekście artystycznego ujęcia górskiej wiosny jest Jan Rykała. To jak postrzegał wiosenny krajobraz gór możemy obserwować na jego dwóch dziełach: “Pejzaż tatrzański” oraz “Krokusy”. Mają one jednak zgoła odmienny od siebie charakter – trudno domyślić się nawet, że pochodzą spod pędzla tego samego autora. Pierwszy z nich to “Pejzaż tatrzański” przypominający nam tatrzańskie panoramy Stefana Filipkiewicza oraz Stanisława Kamockiego. Szeroka perspektywa, wyraźny podział na śnieżne szczyty i budzące się do życia podgórze, długie i wyraźne pociągnięcia pędzlem nieskupiające się na detalu – to wyróżniki twórczości uczniów Jana Stanisławskiego, pod wpływem którego przed długi czas pozostawał również Jan Rykała. Nie dziwi pojawienie się w jego twórczości dzieła czerpiącego z dorobku jego mistrza.
Drugi obraz Jana Rykały związany z tematem tatrzańskiej wiosny to obraz “Krokusy”. W porównaniu z poprzednim dziełem, Rykała pozostaje przy kompozycji panoramicznej. Białe szczyty wyraźnie odcinają się od zielonych świerkowych lasów oraz fioletowego pola wiosennych krokusów. Wzbogaca paletę barw wprowadzając bardziej urozmaiconą kolorystykę nieba, a głęboką zielenią i granatem uwypukla wzgórza porośnięte świerkowymi lasami. Jednak przede wszystkim zmienia długie, zamaszyste pociągnięcia pędzla na linearne i ostre, odcinające wyraźnie od siebie kolejne przestrzenie w panoramie. Zmierza w kierunku detalu – wyraźnie zaznacza źleby w ścianach szczytów, gałęzie wysokich świerków oraz kształt chmur. Czasami wręcz przerysowuje szczegóły – jak w przypadku krokusów, które na pierwszym planie są delikatnie przerośnięte jak na takie ujęcie perspektywy. Zastanawiająca jest też pierwszoplanowa postać góralki wśród krokusów – interpretując ten obraz każdy na swój sposób może spróbować dopowiedzieć jej historię!
Podsumowanie
Patrząc na twórczość malarzy tatrzańskich nie da się uniknąć wrażenia, że podhalańska wiosna znalazła swoje piękne odzwierciedlenia na wielu płótnach. Uwolniła w nich potencjał artystyczny, który zainspirował ich do malarskiego ujęcia najpiękniejszych aspektów tatrzańskiej wiosny. W swoich obrazach zawarli też emocjonalny przekaz nadziei i odrodzenia, które idzie z budzącą się do życia przyrodą. Czy to w szerokiej panoramie Tatr czy w wąskim ujęciu ich fragmentu podhalańska wiosna jest piękna. Choć nie tak łatwa do definiowania jak na nizinach.
Bibliografia:
- Huebner-Wojciechowska Joanna, Sztuka skalnego Podhala, Warszawa 2019
- Jabłońska Teresa, Sztuki piękne pod Tatrami, Zakopane 2015
- Król Anna, Wiatr Halny. „Krajowidoki” i wrażenia z Tatr w malarstwie Polskim XIX i XX wieku, Szczecin 2007
- Krzysztofowicz-Kozakowska Stefania, Jan Stanisławski i jego uczniowie, Ożarów Mazowiecki 2015
- Malczewski Rafał, Pępek świata. Wspomnienia z Zakopanego, Łomianki 2010
- Tatry. Czas odkrywców, Zakopane 2009
- Woźniakowski Jacek, Tatry w malarstwie, Marki 2006